O mnie

Jestem koszykarskim fanatykiem. Oglądam więcej meczy niż powinienem. Przynajmniej tak uważa moja żona. Oglądam, bo grać już raczej nie mogę – operacje, gipsy, proteza biodra.

A zaczęło się niewinnie – od starć na asfaltowym boisku pod pewną szkołą średnią w niewielkim mieście na skraju Polski. Ksywa Kevin Duckworth (R.I.P) wpierw mnie obrażała (wolałbym być oczywiście Clydem Drexlerem czy Terrym Porterem), ale koniec końców okazało się po latach, że ten, który ją wymyślił został mistrzem Polski w barwach podwarszawskiej drużyny. Powodów do ujmy więc nie ma. Zwłaszcza, że ksywa długo nie przetrwała.

Jestem niepoprawnym, bo zwykle rozczarowanym fanem Golden State Warriors. Przez dwie dekady  kibicem niespełnionym i czekającym na cud niemal z taką rozpaczliwą nadzieją jak fani New York Knicks.No i cud wreszcie się zdarzył. Splash miracle.

Choć przez te dwie deakdy to Knicks zwykle byli bliżej niż Warriors. Ale to już dyskusja o wyższości Pata Riley nad Donem Nelsonem.

Mam też inne ulubione składy, którym kibicuje od początku lat 90. – San Antonio Spurs (zespół z Rodem Stricklandem, Willie Andersonem, Seanem Elliotem, Terrym Cummingsem i Davidem Robinsonem to jedną z moich piątek marzeń), a na Wschodzie Cleveland Cavaliers i Washington Wizards. Ale oprócz Spurs wiele satysfakcji z tego nie ma.

W zasadzie powinienem zacząć pisać bloga 10 lat wcześniej. Ale, że przez te 10 lat zawodowo zajmowałem się pisaniem, czasu na pisanie o tym, co naprawdę mnie fascynuje po godzinach pracy znajdowałem niewiele.

Tym razem to się musi udać. 🙂

Zapraszam na www.fastbreak.pl

3 responses to “O mnie

  1. mk

    nareszcie 🙂 Trzymam kciuki!

  2. fan

    Hej ! Też jestem fanem koszykówki NBA. A zwłaszcza Warriors, kibicuje im blisko 20 lat i rozczarowanie za rozczarowaniem. Ale cóz prawdziwy kibic nie wybiera. A wszystko zaczęło się od Mullina, Spreewela i Tima H. i tak do dziś.

    • Fajnie znaleźć bratnią duszę! Strasznie żałuję, że władze Warriors tak długo ufały Nelsonowi. Tyle lat z takimi talentami, a takie przeciętne efekty. Tym bardziej, że w sezonach 2006-08 udało się im zbudować doskonały zespół. Davis, Ellis, Richardson (Jackson), Harrington, Biedrins i ta ławka Watson, Azubuike, Pietrus, Barnes. Strasznie żałuję, że nie osiągneli więcej.
      Trochę powtórzył się scenariusz z Mullinem, Hardawayem, Marciulonisem, Owensem czy później Sprewellem, Webberem, Jo. Smith’em – nikt inny nie potrafił tak marnować talentów. A szkoda. 😦

Dodaj komentarz